niedziela, 4 czerwca 2017

Dwaj naukowcy, dwa różne podejścia do ochrony pszczół przed truciznami

Dwaj naukowcy, dwa różne podejścia do ochrony pszczół przed truciznami.

Obecnie trwa czas sadzenie w USA. Rolnicy spędzają długie dni na ciągnikach, ciągnąc  sadzonki przez miliony hektarów terenów rolniczych, sadząc ziarna kukurydzy i nasiona soi
Większość tych nasion została pokryta pestycydami znanymi jako neonikotynoidy lub krótko mówiąc neonikami. I pomimo prób podejmowania przez producentów pestycydów zmniejszenia tego zjawiska, niektóre z tych powłok ścierają się z  nasiona i  są wdmuchiwane do powietrza. Ten proch osiada na ziemi, na stawach i na pobliskiej roślinności.
Pszczoły miodne i dzikie pszczoły , poszukujące żywności, napotkają ślady pestycydów,  i zostają przez nie uszkodzone. Zdezorientowane przynoszą mniej żywności do rodziny. Wiele umiera.

Kilka lat temu Christian Krupke, specjalista od owadów z Purdue University w stanie Indiana, stał się jednym z pierwszych naukowców, którzy odkryli, że pył z neokików ściera się i przenosi do rodzin pszczelich. Początkowo Art Schaafsma, entomolog z Uniwersytetu w Guelph w Kanadzie, nie wierzył, że to prawda.
"Niestety – wliczając mnie - we wczesnych czasach było dużo sceptyków", mówi Schaafsma. Teraz żałuje tej reakcji. "Mamy problem, musimy go naprawić".
Jest wiele rzeczy, w  których  Krupke i Schaafsma nie zgadzają się, jeśli chodzi o neonikotynoidy. Krupke wierzy - podczas gdy Schaafsma nie - że pszczoły mogą również być narażone na niebezpieczeństwo kontaktu z  mniejszymi ilościami  neonikotynoidów, które pojawiają się w liściach i pyłkach roślin rosnących z powlekanych nasion, a nawet w kwiatach, które rosną w polach lub w pobliżu pól uprawnych .
Zgadzają się, że pestycydy są  problemem. Mają różne pomysły, jak to naprawić.
Rozwiązanie Schaafsma znajduje się  w garażu na kampusie Ridgetown University of Guelph. Jest to błyszczący nowy sprzęt rolniczy, sadzarka nasiennego, którą Schaafsma rozebrał i ponownie zaprojektował.
Podobnie jak większość nowoczesnych sadzarek, wykorzystuje ciśnienie powietrza, aby przenosić nasiona z pojemnika przez rury i do gleby. Schaafsma wskazuje na koniec jednej rury. "To jest wlot powietrza, OK? Widzisz już problem?”
Ta rura jest blisko ziemi. Kiedy ciągnik ciągnie tę sadzarkę przez pole, kurz będzie zasysany do tego otworu wraz z powietrzem. Wewnątrz mechanizmu sadzenia "powietrze biegnie obok tego materiału siewnego, obciążone brudem i działa jak piaskarka", mówi Schaafsma. Ten brud rozdrabnia trochę z powłoki neonikotynoidowej z nasion, a następnie przynosi pestycydowy pył .
To normalnie, jak działa sadzarka. Ale Schaafsma wprowadził pewne zmiany , dodając specjalne pułapki na kurz, podobne do filtrów odkurzaczy wysokiej jakości. "Prawdopodobnie filtrujemy 99 procent tego, co wychodzi z układu wydechowego"

Schaafsma uważa, że ten sprzęt, jeśli jest zainstalowany na wszystkich sadzarkach, wyeliminuje większość zagrożeń dla pszczół z nasion traktowanych neonikotynoidem.

Schaafsma badał swoją teorię,stawiając ule pszczele w pobliżu pól kukurydzy, którą posadzono przy użyciu sprzętu filtracyjnego, monitorując te ule i mierząc ich produkcję miodu. "Chcemy tylko pokazać, że można to zrobić - że pszczoły i kukurydza mogą współistnieć"..
Schaafsma chce współistnieć, ponieważ chce, aby rolnicy mogli używać nasion traktowanych neonikotynoidem. "Widzę je jako cenne narzędzie, które powinno być traktowane z troską".
To jednak tutaj Schaafsma i Christian Krupke mają różne zdanie . Krupke nie jest przekonany, że rolnicy uzyskują wiele korzyści - jeśli w ogóle - z powłok nasiennych. W większości przypadków Krupke mówi, że pestycydy nie wydają się być warte pieniędzy, które na nie wydają rolnicy.
Więc jego rozwiązanie jest jeszcze prostsze: przestań używać ich tak dużo. Co najmniej, jak twierdzi, firmy produkujące nasiona powinny dać rolnikom możliwość sadzenia nasion bez neonikotynoidów. Obecnie często trudno jest znaleźć takie nieprzetworzone nasiona.
W tym miesiącu Krupke i inni koledzy opublikowali dwa dokumenty naukowe zawierające dowody na poparcie swojej tezy. Pierwsze badanie, przeprowadzone przez naukowców z siedmiu uniwersytetów na Środkowym Wschodzie, stwierdziło, że traktowane neonikotynoidem nasiona soi nie wykazywały lepszych wyników niż nieleczone nasiona w zwalczaniu mszyc, jednego z głównych szkodników tej rośliny. Według badania, rolnicy mogliby lepiej pozostawiać swoje nasiona bez traktowania, monitorować pola i uciekać się do konwencjonalnego opryskiwania pestycydami, gdy mszyce zaatakują.
W innym badaniu Krupke stwierdził, że leczenie nasion nie przynosi korzyści również do plonów kukurydzy. W niektórych dziedzinach nasiona traktowane pestycydem były lepsze, w innych dziedzinach gorsze. Łącznie z wynikami ze wszystkich miejsc, średnia wydajność z zaszczepionego materiału siewnego była o około 2 procent wyższa, ale Krupke twierdzi, że różnica nie ma znaczenia statystycznego ani ekonomicznego - na pewno nie jest to rodzaj wyraźnego efektu, który uzasadniałby jego zastosowanie w prawie każdej kukurydzy w kraju.

Firmy sprzedające nasiona i pestycydy neonikotynoidowe zaatakowały podobne badania w przeszłości, twierdząc, że rolnicy wyraźnie dostrzegają korzyści wynikające z obróbki nasion, ponieważ są zadowoleni i płacą za to. Inni naukowcy, w tym Schaafsma, donoszą, że przetworzone nasiona wykazują wyższe plony, przy czym wzrost waha się od 1,5 do 5 procent.
Krupke twierdzi, że chce przeprowadzić szersze badania porównujące zaprawione i nie poddane obróbce nasiona, ale firmy, które kontrolują nasiona, teraz odmawiają dostarczenia  mu próbek do badań.
Krupke mówi, że rolnicy deklarują zainteresowanie nasionami roślin, które nie są leczone neonikotynoidami - gdyby tylko mogli znaleźć takie nasiona.
Schaafsma uważa, że łatwiej jest powstrzymać zanieczyszczenie pyłem od siewników nasion, niż przekonać rolników do nieużywania nasion powlekanych pestycydami. To jest coś, co rolnicy wyraźnie chcieliby zrobić, mówi i jest to technicznie wykonalne. Firma Bayer CropScience, duża firma zajmująca się chemikaliami sprzedającymi większość powłok neonowych, opracowała własną wersję pułapki na kurz, która może być instalowana na sadzarkach.
Problem polega na tym, że żaden z dużych zakładów sprzętu gospodarstwa rolnego nie oferuje pułapek na kurz w sprzedaży. Te firmy, które produkują urządzenia do sadzenia, takie jak Case, Kinze i John Deere, zainstalowały tarcze, które kierują neoniki na ziemię, a nie w powietrze, ale Schaafsma mówi, że to nie wystarczy.
"Jedynymi ludźmi, którzy jeszcze nie zauważają problemu, są producenci sprzętu", mówi.

źródło:

http://www.npr.org/sections/thesalt/2017/05/27/530028003/two-scientists-two-different-approaches-to-saving-bees-from-poison-dust?utm_source=npr_newsletter&utm_medium=email&utm_content=20170527&utm_campaign=npr_email_a_friend&utm_term=storyshare